Środowe prognozy wyglądały ciekawie, więc z rana wybraliśmy się na lądowisko zapytać o możliwość wjazdu na start. Na miejscu spotkaliśmy trójkę Bułgarów, z których jeden mieszka w tej okolicy. Kierowca busa akurat dziś był niedostępny i chłopaki mieli problem, jak tu się zorganizować, żeby wszyscy mogli polatać.
Autor: Jakub Page 2 of 6
Ciekawsze latanie się nie zapowiadało, więc postanowiliśmy zwiedzić stolicę regionu, czyli Belluno. Nazwa miejscowości oznacza “piękne wzgórze” i z jednej strony Włosi się nie pomylili, ale z drugiej pewnie większość miasteczek we włoskich Alpach mogłaby się tak nazywać.
Pobyt w luksusach dobiegał końca i trzeba było wybrać miejsce, gdzie rozstawimy nasz namiot. W Greifenburgu pogoda zapowiadała się burzowa, w Słowenii powinno być ok, ale spędziliśmy tam dużo czasu i wolelibyśmy pojechać gdzieś indziej, a w północnych Włoszech byliśmy tylko w Bassano.
Pogoda okazała się lepsza niż w prognozach, jednak nadal byłaby uciążliwa pod namiotem. Jeden ładniejszy dzień planowaliśmy przeznaczyć na górską wędrówkę po okolicznych szczytach, niestety chmury zazwyczaj były nisko, a popołudniami padało, więc zmieniliśmy plan na dłuższą wycieczkę rowerową.
W prognozach zapowiadała się fatalna pogoda. Przez najbliższe dni miały dominować deszcze i to w całych Alpach. Przystąpiliśmy do rozważania różnych opcji.
Człowiek jest bardzo głupim zwierzęciem i często sam gotuje sobie mękę. Nie inaczej było z nami, gdy postanowiliśmy wybrać się nad jezioro Weissensee. W celu dotarcia na miejsce trzeba było pokonać przewyższenie 400 metrów. Poprzednie nasze wycieczki po górach wystarczająco uświadomiły nas, że podjazdy nie są naszą mocną stroną.
Słowenia jest piękna, ale przyszedł czas na zmianę krajobrazu. Góry nam się jeszcze nie znudziły więc postanowiliśmy przenieść się do Austrii do niedalekiego Greifenburga. Miejsce doskonale znane wśród paralotniarzy, dodatkowo jego zaletą jest całkiem dobre położenie – w przypadku chęci przemieszczenia się gdzieś indziej na latanie, nie powinno być daleko.