W prognozach zapowiadała się fatalna pogoda. Przez najbliższe dni miały dominować deszcze i to w całych Alpach. Przystąpiliśmy do rozważania różnych opcji.
Może nad morze? Niestety włoskie wybrzeże nie będzie ratunkiem, chyba żeby wybrać się na dalekie południe.
En France? We francuskich alpach nie będzie wcale lepiej.
Viva España? 1600 km, na dodatek po włoskich i francuskich autostradach lub jazda ze trzy dni drogami lokalnymi – chyba nie możemy sobie na to pozwolić.
Powrót do Polski? W połowie wakacji?! Wykluczone!
A gdyby tak na kilka dni znaleźć jakieś schronienie pod dachem? To może być wyjście z sytuacji, a i odpoczynek od namiotu nam się przyda. Barbara przystąpiła do przeszukiwania internetu. Początki nie były obiecujące, ale po jakimś czasie udało się namierzyć ofertę w okazyjnej cenie, całkiem niedaleko Greifenburga. Szybka weryfikacja prognoz i decyzja zapadła.
Tymczasem w poniedziałek udało się złapać całkiem fajny dzień na latanie, bez spektakularnych przelotów, ale trochę czasu w powietrzu wpadło.
Wieczorem spakowaliśmy klamoty, zamieniliśmy duży namiot na mały i poszliśmy spać. We wtorek dopakowaliśmy się i wyruszyliśmy. W drodze okazało się, że oferta nie jest już taka super okazyjna, gdyż w cenie ostatecznej nie został uwzględniony podatek lokalny i opłata za sprzątanie. Co prawda ciągle było taniej niż w okolicy o tej porze, niemniej może byśmy wybrali inną opcję. Wyobraźcie sobie cenę w sklepie bez uwzględnienia VATu… i akcyzy (gdzie ma to zastosowanie) albo innych podatków… i bez marży. Z jednej strony widać składowe ceny, ale z drugiej przy kasie może być niespodzianka.
Po dotarciu na miejsce zaczęliśmy się obawiać, czy powodem niskiej ceny nie jest przypadkiem kiepski stan lokum, gdyż budynek z zewnątrz nie wyglądał zachwycająco, ale po wejściu do środka nasze wątpliwości zostały rozwiane. Do dyspozycji dostaliśmy chyba niedawno odnowiony apartament typu studio. Przez kilka dni proste czynności będą zajmowały nam mniej czasu, będzie bliżej do toalety, zlewozmywaka, będziemy mogli komfortowo usiąść i spać w pościeli na wygodnym łóżku. Dwa miesiące pod namiotem jednak dają o sobie znać, ale taki był nasz wybór i wcale go nie żałujemy. Spędzanie czasu na kwaterach oznaczałoby skrócenie wakacji o co najmniej połowę. Nie pozostało nam nic innego, jak przez kilka dni cieszyć się naszymi małymi luksusami.
Rattendorf (bo tak nazywa się miejsce, gdzie wylądowaliśmy) okazał się mieściną całkiem malowniczo położoną. Od północy i południa piękne góry

a na wschód i zachód rozciągająca się dolina z polami uprawnymi.

Wcale byśmy nie narzekali mając takie widoki na co dzień. Tutaj nawet niepogoda wygląda lepiej.