W piątek z rana dostaliśmy wieści, że lepsza sytuacja panuje na jednym z kempingów koło Kobaridu. Chłopaki zaklepali nam miejsce w busie wjeżdżającym na start, więc zdecydowaliśmy się zostawić mały namiot wraz z częścią rzeczy i przyjechać po nie po południu.
Kategoria: Słowenia Page 1 of 2
Czwartek z rana wyglądał pięknie. Brak chmur i idealna przejrzystość powietrza zwiastowały super dzień na latanie. Na lądowisku spotkaliśmy się z Bułgarami i pojechaliśmy na górę, tym razem już w asyście kierowcy busa.
Po wizycie w jaskiniach Škocjanskich nawiedziły nas dwa dni deszczowe, w trakcie których mieliśmy czas na bierny odpoczynek. Skorzystałem z okazji i poddałem się zabiegowi ścięcia włosów. Operacja się udała, nie muszę ukrywać się przed ludźmi. Na horyzoncie pojawiła się kolejna wizyta znajomych z Polski.
W poniedziałek pogoda zapowiadała się przeciętnie, prognozowane były opady, więc wybraliśmy się do miejsca gwarantującego schronienie przed deszczem. Po niecałych dwóch godzinach jazdy przez słoweńskie pagóry dotarliśmy do parku jaskiń Škocjanskich.
W trakcie ostatnich dni głównie latałem lub lataliśmy, z małymi przerwami na odpoczynek. Udało nam się zrobić nasz najdłuższy lot w tandemie czasowo i dystansowo, jak do tej pory. Narobiłem trochę godzin w powietrzu i kilometrów. Apetyt był na więcej, ale jeszcze dużo czasu przede mną.
W czwartek pewne było, że latanie nawet jak będzie, to mało ciekawe, więc poprzedniego dnia powzięliśmy decyzję o wybraniu się na pieszą wycieczkę w celu zdobycia pobliskiego szczytu o nazwie Krn.
W poniedziałek na dobry początek tygodnia udało się ukręcić pierwszą setkę w tym sezonie. Przez większość czasu straszyły mocno pobudowane chmury, więc lot odbywał się w atmosferze “Zdążyć przed burzą”.