W trakcie ostatnich dni głównie latałem lub lataliśmy, z małymi przerwami na odpoczynek. Udało nam się zrobić nasz najdłuższy lot w tandemie czasowo i dystansowo, jak do tej pory. Narobiłem trochę godzin w powietrzu i kilometrów. Apetyt był na więcej, ale jeszcze dużo czasu przede mną.
W trakcie minionego tygodnia mieliśmy trochę polskiego towarzystwa, więc inaczej też dni płynęły. Najpierw przyjechała zwarta ekipa w postaci Arka, Karola i Roberta. Chłopaki zrobili krótki wypad w warun. W międzyczasie dotarł też Marek z grupą pilotów chcących poszerzać swoje umiejętności. Towarzyszył mu Michał i Paweł, jako kadra instruktorska, a poza tym Magda, Jarek i Marek jako wolni latacze. Mogliśmy potrenować nieco polską mowę, wszak Polacy na emigracji jeszcze nie znają lokalnego języka, a ojczysty zapominają już szybko. My nie jesteśmy emigrantami, więc nam nie wypada zapominać.
Towarzystwo odjechało razem z pogodą, w związku z czym zajęliśmy się odpoczywaniem.