W przerwach pomiędzy atrakcjami z poprzedniego wpisu, wybieraliśmy się na latanie, gdy tylko pogoda pozwalała.
Kategoria: Tandem
W piątek z rana dostaliśmy wieści, że lepsza sytuacja panuje na jednym z kempingów koło Kobaridu. Chłopaki zaklepali nam miejsce w busie wjeżdżającym na start, więc zdecydowaliśmy się zostawić mały namiot wraz z częścią rzeczy i przyjechać po nie po południu.
Słowenia jest piękna, ale przyszedł czas na zmianę krajobrazu. Góry nam się jeszcze nie znudziły więc postanowiliśmy przenieść się do Austrii do niedalekiego Greifenburga. Miejsce doskonale znane wśród paralotniarzy, dodatkowo jego zaletą jest całkiem dobre położenie – w przypadku chęci przemieszczenia się gdzieś indziej na latanie, nie powinno być daleko.
W trakcie ostatnich dni głównie latałem lub lataliśmy, z małymi przerwami na odpoczynek. Udało nam się zrobić nasz najdłuższy lot w tandemie czasowo i dystansowo, jak do tej pory. Narobiłem trochę godzin w powietrzu i kilometrów. Apetyt był na więcej, ale jeszcze dużo czasu przede mną.
Sielanka nad morzem była bardzo przyjemna, ale przyszła pora na zmianę krajobrazu. Prognozy pogody na Słowenii wydawały się obiecujące, więc spakowaliśmy dobytek i wyruszyliśmy w drogę.
Skoro przedłużyliśmy sobie pobyt w Sermonecie o jeden dzień, plan był prosty – w niedzielę tandemujemy. Wstaliśmy w miarę wcześnie, aby nie dotrzeć na startowisko, gdy się rozwieje. Przy śniadaniu obowiązkowe ślęczenie nad prognozami. Jak by nie patrzeć na północy południa od wtorku do piątku bryndza. Okolice Normy są atrakcyjne, na pewno mielibyśmy jeszcze tutaj wiele do zrobienia, ale powoli nabieramy chęci na zmianę krajobrazu. Co by się nie działo, po południu się pakujemy, a jutro wyrusz. W najgorszym wypadku walniemy się na jakimś kempingu nad morzem i przeczekamy syf słuchając szumu fal.
Niedzielę spędziliśmy lokalnie, gdyż wichr ze złej strony urywał łeb. W ruch poszedł sprzęt do badmintona, dodatkowo trochę poćwiczyliśmy na tarasie. Oprócz tego mieliśmy relaks.
W poniedziałek czekała nas przeprowadzka. Noszenia było dwa razy więcej, gdyż wyładowaliśmy wszystko z samochodu, żeby już żaden złodziej niczego w nim nie szukał.