A może by tak rzucić to wszystko i wyjechać na wakacje?

Kolejne miasteczka założone przez Etrusków

Tak mógłby zaczynać się opis wizyty w większości miejscowości w Toskanii i takie stwierdzenie jest jak najbardziej prawdziwe. Wszystkie miasta odwiedzone przez nas, mają ze sobą wiele wspólnego, jednak każde ma do zaoferowania coś innego. Jest to zapewne zasługą organizacji państwa etruskiego, w którym nie było centralnego zarządzania, a każde miasto zachowywało autonomię. Tym razem odwiedziliśmy Volterrę i San Gimignano.
Co do pierwszego mieliśmy pewne obawy po przeczytaniu informacji, że jest obecnie obiektem najazdów nastolatek zakochanych w książkach z serii “Zmierzch”. Miało to zdominować charakter miejscowości, a lokalni usługodawcy mieli paradować jako wampiry. Na całe szczęście nic takiego nie miało miejsca. Nie zauważyliśmy nawet jednego odniesienia do fabuły opowiadań dla młodzieży o wampirach i wilkołakach. Zamiast tego w weekend odbywał się na przykład rajd starych samochodów. Podczas naszej wizyty trwała rejestracja zawodników i prezentacja aut. Na głównym placu kręcili się podstarzali Włosi koło zaparkowanych takich oto maszyn.


Volterra znana jest z wyrobów alabastrowych, więc na każdym kroku można było spotkać pracownie sprzedające dekoracje, przedmioty użytkowe, a także biżuterię z tego materiału. Aby zwiedzić tamtejszą twierdzę niestety trzeba spełnić bardzo specyficzne wymagania, mianowicie trzeba zostać osadzonym lub odwiedzającym, gdyż obecnie pełni funkcję więzienia. Dość szybko zobaczyliśmy całe miasto, a wracając do samochodu obejrzeliśmy jeszcze starożytny amfiteatr rzymski, na który na szczęście jest doskonały widok z drogi.


Po kilkudziesięciu minutach jazdy krętymi drogami wiodącymi przez toskańskie pagóry, dotarliśmy do San Gimignano. Urocza miejscowość, w której można się zakochać. Jej symbolem są wieże budowane przez dawnych mieszkańców, będące sposobem na utrzymanie się przy życiu podczas najazdów, a także pokazujące zamożność danego rodu.

Obowiązkowym punktem wizyty były lody. Co ciekawe na głównym placu w San Gimignano są dwie lodziarnie i jedna z nich twierdzi, że robi najlepsze lody na świecie… a druga zdobywa nagrody za najlepsze lody na świecie. Postanowiliśmy spróbować wyrobów z obu i zrobić porównanie. Ciężko było wybrać smaki, gdyż oferta była bardzo duża, wzięliśmy między innymi gruszkę z gorgonzolą i malinę z rozmarynem, ale nie mieli na przykład śledzia w wermucie, dziwne. Trudno powiedzieć, aby jedna była lepsza od drugiej, albo chociaż od innych lodziarni w Toskanii. Zauważyliśmy za to, że porcje są mniejsze niż w lodziarniach z innych miejscowości, cóż za podłość.
Oczywiście nie mogło się obyć również bez wizyty na jednej z wież. Chcieliśmy wejść na najwyższą, ale w ofercie były tylko bilety łączone, a interesował nas tylko jeden obiekt i nie chcieliśmy płacić za coś, z czego nie skorzystamy. Na całe szczęście jest jeszcze jedna, niewiele niższa wieża, którą można zwiedzić. Jak można było się spodziewać, widok z góry był urzekający.


Przeszliśmy chyba wszystkimi uliczkami po kilka razy, San Gimignano to niewielka miejscowość. Na koniec poszliśmy do ogrodu posiedzieć trochę w cieniu. Tak się akurat złożyło, że grał tam lokalny artysta – Simone Solazzo. Multiinstrumentalista umilał nam czas muzyką ambientową. Tak nam się spodobało, że postanowiliśmy zakupić jego płytę. Muzyk opowiedział nam o swoich nagraniach, a innym turystom pokazał jak się gra na yaybaharze. Na koniec zapytałem o możliwość użycia jego muzyki do filmów z latania. Zgodę dostałem, więc na pewno będziecie mieli okazję posłuchać, gdy tylko uda się polatać i nakręcić coś wartego pokazania. Kolejny wspaniały dzień w Toskanii.

Previous

Krzywa Piza w Lukce

Next

Relaks

1 Comment

  1. Sław(ny)

    fiat x1/9, lancia fulvia, alpne a110

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Powered by WordPress & Theme by Anders Norén